Maciej Gutkowski
poleca esej Bartłomieja Dobroczyńskiego (Znak)
Polecam esej Bartłomieja Dobroczyńskiego „Eros nie mieszka w Polsce”.
Autor, wybitny badacz współczesnej kultury i duchowości, patrzy na polską kulturę poprzez antynomię Erosa i Tanatosa. Między innymi czytamy:
„Kiedy jednak mówię, że Eros nie mieszka w Polsce, nie mam na myśli wyłącznie życia seksualnego. Chodzi mi również o sferę mityczno-symboliczną i wyobrażenie relacji międzyludzkich, w których niezmiennie wygrywa u nas Tanatos, czyli nabożny kult nagiej siły i zwyciężania bez względu na cenę, upodobanie do upokarzania przeciwnika. Śmierć i śmiertelna powaga”.
“Marzy mi się więcej Erosa, który jest współpracą, grą, humorem, dystansem. Który z pewnością nie czerpie satysfakcji z poniżania czy dominacji i nigdy nie mówi ostatniego słowa.”
Znakomita diagnoza smutnej aury naszej kultury zwłaszcza w dobie rządów prawicowo-katolickich.
Ale co to ma wspólnego z Teorią Integralną? Bardzo wiele. Refleksja autora dotyczy cech bardzo słabo uświadamianych przez Polaków, zatem dotyczy sfery cienia, w którym obok Tanatosa rządzi trauma i wielkościowe urojenia, jego rodzone siostry. To rodzeństwo to mieszanka śmiercionośna.
Pytanie integralne za sto punktów: jak uwolnić Erosa z pod panowania Tanatosa w kraju i za granicą? Ja bym zaczął od diety i jogi. Gdy zobaczę w telewizji ciało polityka, które się śmieje i otwiera, to będzie oznaczać, że ewolucja u nas „ruszyła”.

Powiedzmy, że dieta i dbanie o własne ciało to domena szeroko pojętej ekologii, bo zakłada, że człowiek to część natury. Wiem, że niewielu przedstawicieli nowych elit (starych też) jest w stanie do tego się przyznać, niemniej od świni (którą tak lubią jeść) morfologicznie i genetycznie niewiele ich/je odróżnia – ta sama gromada: ssaki.
Zawsze zastanawiało mnie dlaczego fundamentaliści różnych maści i zadeklarowani prawicowcy lekceważą zmiany klimatyczne, a wręcz często im zaprzeczają. Przecież obrona Stworzenia powinna wręcz być ich religijną powinnością, dlaczego więc nie jest?
Tu właśnie widzę przewrotną robotę Tanatosa. Traumatyzowane ciała fundamentalistów podświadomie dobrze wiedzą, że są częścią natury. Ale bynajmniej nie ma się z czego cieszyć. Jeśli natura jest taka brzydka, smutna, pokurczona jak my, to po co ją bronić?
Najlepiej ją zniszczyć: słowem, czynem, zaniedbaniem. A więc samobójstwo, ale bez brania odpowiedzialności. Tak właśnie podstępnie działa Tanatos – niby wyzwolenie, ale za cenę życia. Trzeba przyznać opcja bardzo pragmatyczna.

Dobra wiadomość jest taka, że my, zwolennicy Erosa kochamy ich na równi z roślinami i zwierzętami, bo jesteście piękni! Kto im to powie?
Dlatego stawiam na edukację ekologiczną i… seksualną. To dwie strony tego samego medalu. Złoty Eros za długi dla Planety – chciałbym kiedyś zostać prezesem kapituły tego integralnego trofeum. La, la, la, lalala.
Bardzo dobra i sugestywna interpretacja naszej kultury. "Eros nie mieszka w Polsce". B. Dobroczyński